czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 7.

Ale wiem ,że mi nie ufasz.


* Justin

To już drugi dzień. Drugi dzień od naszej kłótni, drugi dzień od czasu kiedy ją uderzyłem, pobiłem. Drugi dzień od czasu kiedy powiedziała ,że zmarnowała życie naszego synka, przez takiego potwora jak ja.
Ona nadal się nie budzi...
Nie dzwoniłem na pogotowie ani do Chanel, bo co ja bym im powiedział ?
Po naszej kłótni leżała na podłodze całą noc. Na drugi dzień postanowiłem ją położyć w naszej sypialni.
To wszystko nie tak miało być! Ona miała mi zaufać, mieliśmy być szczęśliwą rodziną.
Zerknąłem na zegarek który wskazywał 17:59. Strasznie się martwiłem, opatrzyłem jej rany i mówiłem do niej, próbowałem ją budzić, ale na marne.
Po przygotowaniu kolacji w kuchni dla nas obojga. W końcu nie wiedziałem czy się obudzi czy nie.
Poszedłem z tacką na górę i wszedłem do naszej sypialni.
Leżała z otwartymi oczami. Gdy usłyszała ,że drzwi się otwierają spojrzała w moją stronę.

* Chantel

 Obudziłam się w obcym miejscu z okropnym bólem w głowie. Leżałam chwilkę po czym usłyszałam otwierające się drzwi więc odwróciłam głowę w tamtą stronę. Zobaczyłam Justina wchodzącego z tacką jedzenia. Przestraszyłam się, mimo iż wczoraj mu wszystko powiedziałam i za to oberwałam.
- Hej. - Posłał mi ciepły uśmiech i postawił tackę na stoliku nocnym obok łóżka.
Nic nie odpowiedziałam tylko bacznie obserwowałam każdy jego ruch. On spojrzał na mnie zmartwiony i uniósł lekko rękę na co się wzdrygnęłam i odsunęłam gwałtownie od razu tego żałując przez nagły ból w głowy. On położył dłoń na moim policzku.
- Nawet nie wiem jak zacząć. - Odparł szeptem.
- Po prostu już nigdy mnie nie krzywdź.
- Obiecuję ,że już nigdy. Ale wiem ,że mi nie ufasz.
- Jak mogę ci zaufać skoro ostatnim razem zrobiłeś to samo, obiecałeś i nie dotrzymałeś słowa.
- Wiem zawaliłem po całej linij. - Spuścił głowę na dół.
Odwróciłam głowę w inną stronę i zaczęłam bawić się palcami.
- Źle się czuję, nie mam ochoty na rozmowę.
- Rozumiem. - Spojrzał na mnie jakby żałował ,że mnie uderzył. - Przygotowałem dla ciebie śniadanie, wiem ,że ostatnio ci nie smakowało postarałem się zrobić najlepiej jak potrafię, smacznego. - Skierował się do drzwi i zszedł na dół.
Boję się. Boję się cholernie ,że on znów mnie uderzy. Jest jak kobieta w ciąży, huśtawki emocjonalne ma, raz mnie przytula i jest taki kochany, jedno słowo i już jest agresywny.
Zjadłam pyszne śniadanie i udałam się do łazienki na piętrze.
Odbyłam poranną toaletę po czym ubrałam się i zeszłam na dół gdzie siedział Justin i oglądał TV.
- H..hej - Za jąkałam się chrypliwie.
- Hej. Chcesz usiąść ? - Obrócił się robiąc miejsce na kanapie.
- Chcę porozmawiać.
- Dobrze. - Dosiadłam się jednak zostawiłam między nami przestrzeń. - O czym chcesz porozmawiać ?
- Justin ja tu nie czuję cię dobrze.
- Jeśli chcesz możemy jechać do drugiego domu.
- Nie. Czuję się nieswojo w twoim towarzystwie. Mam wrażenie ,że jeśli znów się do ciebie zbliżę ty wybuchniesz i poniesiesz na mnie rękę.
- Obiecałem. - Powiedział zachrypniętym głosem. W jego oczach pojawił się ból, wiem ,że zabolały go moje słowa, ale musi wiedzieć ,że nie mogę pozwolić siebie tak traktować.
- Justin ja ci nie ufam.
- Jaki związek ma sens bez zaufania ?
- No właśnie... Justin bo ja mam dość. Chcę zerwać.



Okej wiem zawaliłam rozdział :/ Nie podoba mi się ale nie miałam możliwości napisania dłuższego ponieważ nie ma mnie w domu jutro ostatni dzień szkoły i WAKACJE mam nadzieje ,że będę miała możliwość dodawania szybciej rozdziałów <3 12 komentarzy 8 rozdział :)

Czytasz = komentujesz :)

14 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze świetny. Kocham i czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rodział świetny ;) szkoda mi jej... i Justina troche też widać, że chce się zmienić <3 Nie obraź się ani nic, tylko mam takie pytanie... Szczerze nie rozumiem czemu z każdym rozdziałem żądasz coraz więcej komentarzy... 12 komentarzy=następny rozdział itd... co dadzą Ci te komentarze? Pod ostatnim było chyba 10, bo taki miałaś warunek... dajmy na to masz 10 czytelniczek, ale twoim warunkiem na następny rozdział jest 12 komentarzy, 14,15...20. Więc żebyś dodała rozdział to ktoś daje 2 albo więcej komentarzy... i co Ci z tego? Sprawi Ci to satysfakcje? Moim zdaniem powinnaś dać tak jak inne autroki (nie mówie że tylko ty dajesz takie wymagania) np czytasz=komentujesz, a jeśli bd myślała że nie wszyscy komentują to poprostu pod rozdziałem napisz żeby każdy kto przeczytał dodał komentarz bo chcesz wiedzieć ile nas jest... bo naprawde nie ma sensu dawać takich wymagań... nie problem jest napisać kilka komentarzy ;) nie pisze tego złośliwie bo naprawde lubie tego bloga i każdy rozdział komentuje... i Ciebie jako autorke tego ff też lubie ;) to jest poprostu moja uwaga. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cuuudny :) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ŚWIEEETNY ten rozdział. Lubie taką główną bohaterke :)
    I dobrze tak dla Jusa <33 Ale i szkoda mi go bo chce się
    zmienić... próbuje...
    Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku jest świetny <333 Nie moge sie doczekac dalszej częsci ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie moge sie doczekac następnego :*****

    OdpowiedzUsuń
  7. kochaaaaaaam *-*
    czekam na nn <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział boski *.* Jejku jak mi szkoda Chantel :c biedna dziewczyna , widać że Justin próbuje się zmienić , czekam nn <333 *.*

    OdpowiedzUsuń