- b..bo o..on odszedł i nas zostawił.
Było najgorszym widokiem na świecie. Chantel w siedziała owinięta w ramionach jakiegoś faceta. Stałem tam w szoku patrzą na tą dwójkę. Chanel weszła do pokoju i odchrząknęła. Para od razu się odwróciła. Chantel spojrzała na mnie z przerażeniem wypisanym na twarzy. Teraz się boisz suko? Bój się! Ale nie o siebie tylko o tego skurwysyna obok ciebie !
- J..Justin co ty tu robisz ? - Spytała przerażona ,ze smutkiem na twarzy.
- Przyszedłem ,żeby cię odzyskać ale jak widzę znalazłaś już pocieszenie. - Wydarłem się najgłośniej jak potrafiłem i zamachnąłem się uderzając pięścią w nos tego typa.
- JUSTIN ... - Usłyszałem zmartwiony głos Chantel. Ta suka ma czelność jeszcze mu pomagać wstać.
Znów ruszyłem w stronę chłopaka i usiadłem na nim okrakiem okładając go pięściami. Chantel zaczęła wydzierać ryja ,żebym przestał a Chanel krzyczała ,że dzwoni na policję.
- Justin.. - Znowu usłyszałem Chantel... Tym razem szlochała. - Proszę on już nie ma sił - Zawyła.
Chłopak leżał nieprzytomny ostatni cis wymierzyłem mu w brzuch na co jego ciało gwałtownie się poruszyło.
- Justin to mój b..brat ! - Wrzasnęła Chantel. Podniosłem na nią zdziwiony wzrok i zszedłem z chłopaka który już kompletnie nie kontaktował. Czy ona sobie kurwa ze mnie żartuje ? Ta suka powiedziała mi o tym już po wszystkim ?
- Od kiedy ty masz brata ?
- Nigdy o nim nie wspominałam b..bo o..on odszedł i nas zostawił. - Wybuchła płaczem.
Chanel zajęła się ich "Bratem" a ja patrzyłem jak głupi na Chantel. Nie moja wina ,że tak zareagowałem chyba każdy chłopak kochający swoją dziewczynę by tak postąpił. Czekaj, czekaj cofnij to.... Czy ja powiedziałem ,że ją kocham ?! Może to przez natłok myśli, w mojej panuje teraz kompletny chaos.
- Czy możesz mnie przytulić ? - Wychrypiała delikatnie Chantel. Głos się jej łamał podczas mówienia, oczy były spuchnięte i czerwone od płaczu. Po raz pierwszy w życiu jest mi jej naprawdę szkoda. Taka prawda ,że ta dziewczyna nic złego mi nie zrobiła, to ja byłem potworem. Chyba znów się w niej zakochałem.... Wiem jestem nienormalny ale tego już nie da rady zmienić. Podszedłem do dziewczyny i objąłem ją tak jakbym ją przed czymś bronił, ona wtuliła we mnie swoje drobne ciało i położyła głowę na mojej piersi. Jak ja mogłem zniszczyć życie tak niewinnej istocie jak ona ? Była drobniutka, niziutka i przepiękna. Nie chciałem tego przyznać ale ,żadna dziewczyna z którą kiedykolwiek spałem nie równa się z jej urodą i charakterem.
Po chwili dziewczyna oderwała się ode mnie i odeszła krok do tyłu. Z jej oczu nie przestawały lecieć łzy.
Nie rozumiałem tego.
- Zdradziłeś mnie. - Odparła na jednym tchu.
Spojrzałem na nią i widziałem ból w jej oczach. Ona mnie na prawdę kochała ?
**- Justin proszę... - Zawyła.
Nie obchodziło mnie to co ta suka ma mi do powiedzenia. Uderzyłem ją po raz kolejny w twarz, zostawiając na niej już fioletowy ślad. Leżała i błagała ,żebym przestał.
- Nie zasługujesz na dobro z mojej strony. Jesteś wrakiem człowieka. - Powiedziałem spokojnie pochylając się nad nią.
- Ja prze...przeprasza..am. - Zaczęła się dusić. - Ja cię ty...lko kocham... - Kolejny cios i zemdlała upadając na zimne kafelki.
**
Poczucie winy ? Czy ja mam do niej jakiekolwiek uczucia ?
Podszedłem do niej bliżej i ująłem jej anielską twarz w moje dłonie.
- Przeprasza za to co było , przepraszam ,że cię tyle razy zraniłem, przepraszam ,że nie miałaś we mnie wsparcia, przepraszam ,że podnosiłem na ciebie rękę, przepraszam ,że nie dbałem o ciebie tak ja na to zasługiwałaś, przepraszam ,że zmarnowałem ci życie, przepraszam ,że jestem potworem. - Przy ostatnim słowie głos mi się złamał a Chantel łzy zaczęły wypływać z oczu.
- Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. - Wbiegła w moje ramiona.
Ona sobie żartuje ? Tyle razy została przeze mnie wyśmiana, pobita, obrażana, a ona mi mówi ,że jestem najlepszym co ją w życiu spotkało ? Jak tu powiedzieć ,że ta dziewczyna nie jest aniołem w ciele tej idealnej kobiety ?
- Zostanę już z tobą na zawsze. - Objąłem ją jeszcze mocniej.
- Mam coś dla ciebie. - Odsunąłem dziewczynę delikatnie od siebie. - Mam nadzieję ,że ci się spodoba.
Poszedłem po prezent który miał ją tylko przekupić ale teraz to zależało mi na tym aby się jej spodobał.
- Proszę to dla ciebie - Podałem jej naszyjnik który kupiłem i dużą piękną czerwoną różę.
Zajrzała do torebki po czym wyjęła z niej pudełeczko z biżuterią. Otworzyła je i podniosła wzrok na mnie.
- Justin czy ty oszalałeś ? - Otworzyła szeroko oczy - To musiało kosztować majątek!
- Wszystko dla ciebie kochanie. - Pierwszy raz od około trzech lat użyłem na nią dobrego zdrobnienia zamiast wyzwiska. Chyba nie spodziewała się tego bo jakby zamknęła oczy delektując się tym słowem.
- Przyzwyczajaj się. - Uśmiechnąłem się ciepło w jej stronę.
- Dziękuję ,że jesteś. Dziękuję ,że to mnie wybrałeś, Dziękuję za to ,że jestem jedyna. - Połączyłem nasze usta w pocałunku nie dając jej szansy dokończenia. Ten pocałunek nie był byle jaki, był namiętny i pełen pasji. Przeniosłem moje ręce na pośladki dziewczyny i zacisnąłem na nich delikatnie dłonie na co otrzymałem seksowny jęk z ust Chantel. Wykorzystałem sytuację i wślizgnąłem język do jej ust. Pocałunek przerwał mi głos syren.
- To karetka ! - zawołała Chanel.
- Teraz już nic mi ciebie nie odbierze. - Wyszeptałem jej do ucha.
- Na zawsze. - Wychrypiała.
- Na zawsze.
Naszła mnie wena :) Czekam na komentarze. Myślę ,że jeśli pojawi się tutaj 10 komentarzy dodam rozdział :) Jest ogromna szansa ,że rozdział pojawi się dziś mam już zaczęty. Nie zależy mi na wielkiej ilości komentarzy ! Chcę po prostu zobaczyć ile was jest bo wyświetlenia mi nie dają odpowiedzi gdyż jedna osoba potrafi nabić 5 wyświetleń w ciągu dnia :) Moje wyświetlenia nie są brane pod uwagę ! Są wyłączone.
Czytasz = Komentujesz
Boskie! Czekam na kolejny rozdział, aswderftre4r *-*
OdpowiedzUsuńPrzez to co justin robi juz nie jestem beliber ; ((
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCóż napisała 'beliber', a pisze się 'belieber' więc pominęła tylko jedną literke -,- może poprostu sb pominęła niechcący? Lolz... +wydaje mi się że to tylko tak na żarty napisała, hahaa... -,- jak Justin ma taką postać to mam go za kutasa... i to nie oznacza że nie jestem belieber... bo chodzi tylko o postać Justina w ff...
Usuńserio ? dziewczyno byś może pomyślała najierw a nie wypisywala jakieś głupoty ? przecież to jjest ' fanfic ' czyli ze jest wziety z wyobrażni autorki . każdy chyba wie że Justin nigdy nie skrzywdziłby żadnej kobiety.
UsuńPS "beliber" pisze sie ' belieber ' ;)
Świetne <3 Czekam na kolejny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńNastepny
OdpowiedzUsuńkocham kocham kocham !!!! nareszcie Juss jest miły dla Chantel <3
OdpowiedzUsuńomgg nie spodziewałam sie tego że Justin sie tak zmieni...swietne <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie <3 kocham takiego miłego justina :****
OdpowiedzUsuńExtra rozdział! :D Nie zauważyłam go wcześniej *-*
OdpowiedzUsuńCiekawe jak długo Justin będzie taaaki miły i kochany.
A może serio się zmienił...
Z jednej strony się ciesze ze jest okej, a z drugiej
będzie mi brakowało takich smutnych wątków jak on
ją poniżał i wgl. Jeszcze jakby tak było przez jakiś czas
to i ciekawiej byłoby :**
Zapraszam na nowo zaczynające się opowiadanie o JB <3
Mam nadzieje, że skomentujesz szczerze, a może nawet zostaniesz na dłużej. Zależy mi na Twoim zdaniu.
http://nosweet-life.blogspot.com/