poniedziałek, 5 maja 2014

Rodział 1.

Zareagował na to jak zwykle. Zwykłym "zamknij się".



- Kochanie, wróciłem ! - Po pokoju rozbrzmiał ciepły głos chłopaka.
Przetarłam leniwie oczy ziewając i wstając z łóżka.
Do pokoju wszedł Justin. Który podszedł do mnie i lekko musnął mój polik.
- Obiad jest na stole musisz go tylko odgrzać. - Podeszłam do chłopaka ,który właśnie sprawdzał coś na telefonie, stojąc tyłem do mnie. Objęłam go od tyłu i położyłam głowę na jego ramieniu szepcząc ,że go kocham...

Poczułam nagle lekkie szturchnięcie. Otworzyłam zaspana oczy i ziewnęłam.
Przed kanapą stał mój mały synek. Tak spałam na kanapie zresztą jak zwykle, ze względu na to iż Justin by pewnie się nie zgodził na spanie ze mną w jego łóżku kupione za jego pieniądze. No cóż ja nie zarabiam, ponieważ zajmuję się Jaxsonem.
- Mamusiu dlacego placieś ? - Spojrzałam zdziwiona na malucha po czym przetarłam ręką mokre od łez policzki. Na mojej twarzy pojawił się grymas gdy poczułam lekkie szczypanie. To na pewno od wczorajszego ciosu który dostałam od Justina. Teraz pewnie moja twarz wygląda jak fioletowy balon, nie wspominając już o moich nadgarstkach przypominających fioletowo-niebieskie pulpety.
- Nie wydaje ci się. Po prostu miałam piękny sen i się wzruszyłam. - Musnęłam czółko chłopca.
- Miałać sen ,ze tatuś jest juź dobly ?
- Tak kochanie właśnie tak.
Usłyszałam kroki dochodzące od strony schodów. Moja głowa automatycznie skierowała się w tamtą stronę. Justin. Mężczyzna z ciałem Boga seksu a z charakterem bezdusznego potwora.
- Chantel ! - Usłyszałam wrzask z kuchni. Jak zwykle. To już rutyna. Robię mu śniadanie, obiad kolacji nie robię bo zawsze gdzieś wychodzi. I jak zawsze ma tą samą wymówkę ,że wychodzi do kumpla, w co od dłuższego czasu już nie wierzę.
Weszłam do kuchni w której zastałam Justina siedzącego przy wysepce kuchennej ze szklanką mleka.
- Tylko niech to nie będzie znów jajecznica. - Powiedział z pogardą.
Postanowiłam zrobić mu kanapki z serem, sałatą i pomidorem które bardzo lubił.
- Wyglądasz dziś jak gówno. - Uśmiechnął się głupkowato.
Postanowiłam to przemilczeć, gdybym się odezwała pewnie by mnie uderzył czego wolę unikać za wszelka cenę. Choć i tak wiem ,że to nie możliwe.
Do kuchni wbiegł Jaxso. Podbiegł do mnie i przytulił się do mojej nogi.
- Tak baldzo cię kocham mamusiu.
- Ja też cię bardzo kocham synku. - Ukucnęłam przy malcu. - Najmocniej.
Chłopiec oderwał się ode mnie i zwrócił do Justina.
- Tatuś pójdzemy na spacelek ?
- Jasne, szkrabie choć zjemy śniadanko i pójdziemy do parku pograć w piłkę. Co ty na to ?
- Supell!! - Wykrzyczał maluch siadając na kolanach u Justina.
Podałam śniadanie na stół. Chłopcy zjedli. Justin pomógł małemu się ubrać i wyszli na dwór.

**

- Chantel, kochanie nie możesz mu na to pozwalać ! Któregoś dnia przyjdę cię odwiedzić i nie zastanę ciebie tylko twoje martwe ciało !
- Proszę nie mów tak.
- Przepraszam ,ale jesteś moją siostra i nie mogę patrzeć na to jak cierpisz ! Jesteś starsza a głupsza !
- Uspokój się, niedługo to się skończy.
- Mówisz tak już od 3 lat.
Tak to prawda. Od 3 jebanych lat mnie tak traktuje. Odkąd Jaxso skończył roczek Justin zmienił się nie do poznania. Wcześniej też co prawda nie był ideałem ale był lepszy niż teraz.
- Nadzieja umiera ostania. - Uśmiechnęłam się słabo do siostry.
- Nadzieja matką głupich, kochana siostrzyczko.
Oh! Czasami mam jej po dziurki w nosie. Zawsze powie coś co wyjdzie na jej.
Może miała rację ? Może nie ma dla nas już nadziei ?
- Eh... Przemyśl to dobrze ci radzę a to ... - Wskazała na moją rozciętą brew i wargę. - Choć do łazienki pomogę ci to opatrzyć. Bo nie mogę na to patrzeć. On jest potworem mogąc robić coś takiego.


* Bez perspektywy.

Po około 3 godzinach do domu wrócili chłopcy. Justin miał bardzo dobry humor. Chantel spała. Była wykończona rozmową z siostro i sprzątaniem domu.
Justin Obudził dziewczynę każąc robić jej obiad.
-  Mamusiu wies ,ze z tatom glaliśmy w piłe ! - Ucieszony chłopiec podbiegł do zaspanej Chantel.
- To świetnie. Cieszę się ,że miło spędziłeś czas z tatusiem - Dziewczyna wymusiła uśmiech.
Chantel podała obiad ,który zjedli w ciszy. Po obiedzie Justin ogłosił ,że wybiera się swojego kumpla ,żeby pooglądać razem mecz.
Justin kłamał i dla Chantel było to oczywiste. Bo jak można dzień w dzień o tej samej porze oglądać mecz u "kumpla" Justina? Chantel nie raz proponowała aby zaprosił kolege do nich na co chłopak zawsze odpowiadał tym samym "Wstyd mi zaprosić znajomego do domu gdzie mieszka coś takiego jak ty"
Chantel jest bardzo emocjonalna i przeżywa każde raniące ją słowo wypowiedziane przez Biebera.
Kiedy Chantel kładła synka do spania Justin w tym czasie był u swojej kochanki. Belli.
Wrócił nad ranem i zastał Chantel płaczącą w salonie. Zareagował na to jak zwykle. Zwykłym "zamknij się".


Mam nadzieję ,że się podoba :) Jeśli będzie tu 5 komentarzy dodam kolejny rozdział :) Jeśli macie pytania co do tego jak wygląda Bella odpowiedź znajdziecie na moim ASK'U . :))

Polecam :
                                                                         

7 komentarzy:

  1. świetny djakfnsid chcę już następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc, nie sądziłam że to opowiadanie mnie tak 'wciągnie' i to tK szybko! Teraz czekam tylko na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny :) Weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Znakomity rozdział. Szkoda mi Chanel. Justin to zwykły sukinsyn. Ach szkoda pisać. Rozdział zajebisty, oczywiście czekam na kolejny, oraz zapraszam do siebie http://shawtyissexy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie wciąga ;o Świetnie piszesz i czekam na nn... Justin jest straszny ;c mam nadzieje, że się zmieni i wgl. Jestem ciekawa czemu jej tak strasznie nienawidzi... i że wkońcu ją pokocha ; ) kc xo

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty rozdział :D
    Jej.. szkoda mi głównej bohaterki.
    Jak Jus może ją tak traktować a tamtą
    tak wspaniale.. nie rozumiem go.
    I niech sie od niej wyprowadzi a nie
    ją wykorzystuje :*
    Zapraszam do mnie :* Licze na komentarz
    Dodaj nexta :D

    OdpowiedzUsuń